Niestety, ale postanowiłam że zawieszę tego bloga na czas nieokreślony :/
Dużej różnicy to nie zrobi, ponieważ i tak rzadko coś tutaj dodawałam.
Obiecuję, że wrócę jak najszybciej :)
Doprowadzę tego bloga do końca, choćby nie wiem co!
Następny rozdział pojawi się najpóźniej 30.12.2012r.
Oczywiście, może być tak, że dodam rozdział szybciej.
Ale jeśli nie to 30 grudnia rozdział pojawi się na 100%
Przez ten czas będę mogła zastanowić się nad zakończeniem bloga. Będę miała więcej czasu na pisanie (przerwa świąteczna itp.) Także jeśli mi się uda coś napisać to jak na razie nie zakończę bloga, a jeśli nie to po prostu wymyślę zakończenie. (Ale przed zakończeniem na pewno będzie kilka rozdziałów)
Więc blog zostaje zawieszony. Mogę wrócić dopiero 30 grudnia, ale jak mnie coś natchnie i znów zacznę pisać to wrócę szybciej :)
środa, 21 listopada 2012
Rozdział 37
/Oczami Vick/
Obudził mnie telefon Liama. Chłopak odebrał. Widziałam po jego minie, że coś się stało. Spojrzał na mnie, a w jego oczach widziałam smutek i przerażenie.
-Harry...on... - nie mógł dokończyć
-Co on?!
-Jest w szpitalu.
-Co?! - niemalże krzyknęłam, łzy znowu zaczęły spływać mi po policzkach. Oboje jak najszybciej udaliśmy się do szpitala. Po drodze zadzwoniłam do Zayna. Byłam tak roztrzęsiona, że ledwo mnie zrozumiał. W końcu Liam powiedział mu o co chodzi i żeby przyjechał do szpitala.
Gdy Liam zaparkował, wybiegłam z samochodu. Biegłam cała zapłakana, z potarganymi włosami. Nie zwracałam uwagi na ludzi i ich dziwne spojrzenia. Chciałam już być przy Harrym. Zobaczyłam na korytarzu dziewczyny i Nialla, próbujących uspokoić Louisa. Harry był jego najlepszym przyjacielem, byli najbardziej zżyci, więc jego to wszystko dotknęło najbardziej. Dziewczyny gdy mnie zobaczyły chciały do mnie podejść. No i pewnie pocieszyć. Ale ominęłam je.
Podeszłam do Louisa i tak po prostu go przytuliłam. Wtuliłam się w niego. Płakał, ten zawsze uśmiechnięty chłopak teraz płakał. A ja razem z nim. Gdy się trochę uspokoiliśmy, usiedliśmy na krzesłach, przed salą. Dowiedziałam się tylko, że Harry się pociął i jest w złym stanie. Złapałam Louisa za rękę i oparłam głowę o jego ramię. Ciągle łzy spływały mi po twarzy. Nie mogłam ich powstrzymać.
W końcu przyszedł Zayn. Lecz nie był sam. Przyszedł z dziewczyną. Najbardziej zdziwiło mnie to, gdy tak po prostu ją pocałował. Gdyby nie to, że tak bardzo bałam się o Harrego, to bym się na niego wydarła, albo coś. Ale teraz to nie miało znaczenia. Dla mnie to nawet lepiej. Bo w końcu ja go nie kochałam, był tylko i wyłącznie moim przyjacielem.
Po chwili z sali wyszedł lekarz. Wszyscy zerwaliśmy się z miejsc. Na początku nie chciał nam nic powiedzieć. Na szczęście w końcu udało nam się coś z niego wydusić.
-Państwa kolega jest w ciężkim stanie. Ma dość głęboką ranę. Gdyby nie trafił do szpitala, to wystarczyłoby niewiele czasu i byłby martwy. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. Był on również pod wpływem alkoholu, co znacznie pogorszyło jego stan. Jest teraz w śpiączce. Na razie nie wiemy co dalej.
-A możemy do niego wejść.
-Na pewno nie wszyscy, wejść może tylko jedna osoba. A teraz przepraszam, ale muszę już iść - powiedział i odszedł.
Gdy cała reszta zastanawiała się kto ma wejść, ja odeszłam. Stanęłam przy ścianie i zjechałam na ziemię. Schowałam twarz w dłonie i znów się rozpłakałam. Nie obchodziło mnie co dzieje się dookoła. W mojej głowie był teraz tylko Harry i to czy z tego wyjdzie.
Nagle poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu.
-Wejdź do niego - powiedział ten ktoś. Spojrzałam na tę osobę. Był to Louis. Patrzał na mnie nadal smutnym wzrokiem, ale był już spokojniejszy.
-No idź - powiedział spokojnie i pomógł mi wstać. Niepewnie weszłam do sali, w której leżał Harry. Kolejne łzy spłynęły po moich policzkach, gdy zobaczyłam go podłączonego do miliona urządzeń.
Usiadłam na krześle obok jego łóżka. Złapałam go za rękę.
-Harry proszę...proszę nie zostawiaj mnie. Nie możesz mi tego zrobić. Zależy mi na tobie, nam wszystkim. Nie możesz odejść. Ja... ja... ja cię kocham Harry...i nigdy nie przestanę. - szlochałam.
-----------------------------------------------------
Krótki, ale jest :))
Dziękuje za komentarze i za to, że w ogóle na tego bloga wchodzicie, mimo że rzadko pojawiają się rozdziały...
Ten rozdział też nie jest dokończony, ale postanowiłam wstawić go takiego jaki jest :)
Dlatego, że... tego dowiecie się w następnej notce.
Subskrybuj:
Posty (Atom)