Mam nadzieję, że nie przerazi was długość :) Miłego czytania!
----------
Obudziłam się w szpitalu, zalana łzami, z głową na łóżku Harrego. Matko, ten sen był taki realistyczny. Ucieszyłam się, że był to tylko sen, a raczej koszmar. Czemu w mojej głowie rodzą się tak czarne scenariusze?
To wszystko przez to, co wczoraj powiedział mi lekarz. Nie mogłam w to uwierzyć. Nie chciałam stracić najważniejszej osoby w moim życiu. Kocham go. Mogłabym mu wybaczyć wszystko, tylko szkoda, że nie zrozumiałam tego wcześniej. Wtedy nic takiego by się nie stało. Z Harrym byłoby wszystko w porządku. Wszyscy byliby szczęśliwi. Gdybym tamtego dnia, kiedy Harry przyszedł i śpiewał pod moim oknem, gdybym wtedy do niego zeszła nic złego by się nie stało. Harry nic by sobie nie zrobił. Nie leżałby teraz, tutaj, w szpitalu. A ja nie siedziałabym teraz przy nim, płacząc, mając w głowie myśl, że mogę go stracić.
Cały czas mam nadzieję, że on się wybudzi. Jednak ta nadzieja coraz bardziej słabnie. A co jeśli on umrze... Co jeśli mój sen stanie się prawdą? Będę samotną matką wychowującą dziecko?
Nie! STOP! Muszę przestać tak myśleć. Racja, ten sen był bardzo realistyczny, ale to był tylko sen, a raczej koszmar. To się nie wydarzy na prawdę. Harry będzie żył i wszystko wróci do normy! Wierzę w to. Musi tak być... Musi!
Wracając do rzeczywistości. Udało się wybłagać lekarzy o to, by dali Harremu jeszcze tydzień. Zgodzili się go nie odłączać. Ale warunek jest taki, że jeśli się nie wybudzi to dokładnie za tydzień zostanie odłączony od aparatury.
Dwa dni później.
Ja praktycznie całe dnie siedziałam przy jego łóżku. Chłopcy, razem z dziewczynami przychodzili na zmianę. Błagali, żebym poszła do domu i się przespała. Wyglądałam jak wrak człowieka. Po ich długich namowach zgodziłam się. W końcu musiałam się oszczędzać, nie chciałam by coś stało się dziecku.
/Z perspektywy Lou/
W końcu udało nam się namówić Vick, by poszła do domu. Obiecałem jej, że będę przy Harrym, gdy ona będzie w domu. A więc jestem. Cisza panująca w pomieszczeniu mnie przeraża. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Siedzę, stoję, chodzę w tę i z powrotem i tak na okrągło. To wszystko mnie już dobija. Denerwują mnie te białe ściany szpitalnej sali. Nie mam siły tu siedzieć, po prostu mam ochotę stąd wyjść. Do końca już straciłem nadzieję na to, że wszystko się jeszcze ułoży. Podziwiam Vick, za to że jeszcze wierzy. Jest jedyną osobą, która jeszcze do końca nie straciła nadziei.
Usiadłem obok łóżka Harrego, chowając twarz w dłoniach. Mam już tego wszystkiego dosyć.
-Harry, debilu! Obudź się w końcu! Ile można?! Jesteś pieprzonym egoistom, wszyscy się o ciebie martwią, a ty nie dajesz żadnego znaku życia. Chcesz nas tak po prostu zostawić?! A co z One Direction? Co z fanami? A pomyślałeś o Vick? Człowieku, ona jest z tobą w ciąży! Chcesz ją zostawić? Chcesz zostawić swoje dziecko? Kurwa Harry, ty nie możesz odejść! Nie możesz! Wszyscy cię potrzebujemy. Nie zostawiaj nas!
-Lou - usłyszałem niewyraźny szept. Spojrzałem na Harrego.
-Lou - powtórzył
Zerwałem się z miejsca i złapałem go za rękę.
-Boże, to nie możliwe! Harry! Matko, ty żyjesz! Zawołam lekarza! - wybiegłem z sali w poszukiwaniu lekarza. Gdy go znalazłem, razem z nim pobiegłem do sali Harrego. Lekarz zrobił mu jakieś badania i powiedział, że jest wszystko dobrze. Sam się zdziwił, bo już od jakiegoś czasu nie dawali Harremu żadnych szans na przeżycie. Lekarz wyszedł z sali, a ja podbiegłem do przyjaciela.
-Harry, jak mogłeś?! Wiesz jakiego napędziłeś nam stracha! Kurwa coś ty zrobił?! Wiesz jak to przeżywaliśmy? Jak się martwiliśmy? Jak... powoli traciliśmy nadzieję, że... że w ogóle się wybudzisz... - powiedziałem
-Przepraszam - wyszeptał
-Nigdy więcej tego nie rób! Nigdy! - krzyknąłem i go przytuliłem. Tak bardzo się cieszyłem. Byłem szczęśliwy, że w się obudził. W końcu odzyskałem przyjaciela.
-Muszę zadzwonić. Powiem reszcie żeby przyjechali. Vick siedziała u ciebie całymi dniami, nie chciała iść do domu. Wręcz siłą ją stąd wyciągnęliśmy, żeby poszła się przespać. Za to, musiałem jej obiecać, że będę tu siedział dopóki ona nie przyjdzie. Z resztą, co ja ci będę opowiadał. Zaraz do niej zadzwonię, to przyjedzie. - cały czas mówiłem i nie mogłem przestać.
Po chwili wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Vick.
Jeden sygnał, drugi, trzeci i nic. Spróbowałem jeszcze raz. Znów nic. Cholera! Pewnie śpi. Zadzwoniłem do Zayna. Debil ma wyłączony telefon. Spróbowałem do Nialla, po kilku sygnałach zrezygnowałem. Został jeszcze Liam, więc wybrałem jego numer. Odebrał, że ja wcześniej nie pomyślałem żeby do niego zadzwonić.
-Co jest Lou? - usłyszałem po drugiej stronie
-Dlaczego nikt z was nie odbiera telefonu?! - wydarłem się
-No przecież odebrałem!
-Dobra, nie ważne. Muszę ci coś powiedzieć.
-Coś się stało? Coś z Harrym? - zaniepokoił się
-Tak... znaczy nie.
-Lou! Mów o co chodzi!
-No bo Harry... no on...
-Co on?!
-No obudził się!
-Cooo?! - krzyknął
-Głuchy jesteś? Obudził się! Żyje! Więc zbierajcie dupy i przyjeżdżajcie! - powiedziałem i się rozłączyłem.
/Z perspektywy Liama/
Po telefonie od Lou zacząłem skakać jak opętany. Cieszyłem się jak dziecko.
-Liam? Dobrze się czujesz? - spytała zaspana Vick, schodząc na dół
-Ależ oczywiście! - podbiegłem do niej, złapałem w talii i zacząłem okręcać dookoła.
-Liam, postaw mnie! - powiedziała
-Obudził się! On żyje! Rozumiesz?! Żyje! - krzyczałem szczęśliwy
-Co? - zdziwiła się
-Dzwonił Lou i powiedział, że Harry się obudził!
-O matko - powiedziała wtulając się we mnie, poczułem że po jej policzkach spływają łzy. Tym razem były to jednak łzy szczęścia.
-Jedziemy do szpitala. Gdzie jest reszta? - spytałem, a potem krzyknąłem - Niall! Zayn! Na dół! Już, w tej chwili!
Oboje zbiegli na dół, a za nimi za chwilę pojawiły się dziewczyny (czyt. Natalie, Ashley, Danielle)
-Co się dzieje? - spytał Zayn
-Jedziemy do szpitala, Harry się obudził! - krzyknąłem i wszyscy pobiegli do samochodu. A raczej samochodów, bo w jeden byśmy się nie zmieścili.
/Z perspektywy Lou/
Siedziałem na krześle, czekając na resztę. Powyzywałem jeszcze trochę Harrego, za to co zrobił i zacząłem opowiadać mu co się działo, gdy on był w śpiączce. Nie opowiedziałem mu wszystkiego, bo nagle drzwi do sali otworzyły się i do środka wbiegła cała banda. Chłopcy rzucili się na niego, zaraz potem dołączyły do nich dziewczyny. Tylko Vick stała przy drzwiach, przyglądając się temu wszystkiemu.
/Z perspektywy Vick/
Weszłam do sali ostatnia. Gdy cała reszta rzuciła się na Harrego, ja stałam nie wiedząc co zrobić. Po moich policzkach powoli zaczęły spływać łzy. Próbowałam je powstrzymać, ale mi to nie wychodziło.
-Dobra, koniec. Bo go udusicie - powiedział Lou, a oni się od niego odsunęli. Harry rozejrzał się po pokoju, by po chwili zatrzymać swój wzrok na mnie. Stałam jak sparaliżowana. Nie mogłam wydusić z siebie słowa.
-Harry... - wyszeptałam
-To my wyjdziemy na korytarz - powiedziała Danielle i wszyscy wyszli. Podeszłam do łóżka Harrego i usiadłam na krześle, na którym przed chwilą siedział Lou. Spuściłam wzrok, nie wiedziałam co mam powiedzieć. Łzy zaczęły strumieniami spływać po moich policzkach.
-Ja... przepraszam cię Harry. To przeze mnie. Gdyby nie ja nic by się nie stało. Gdybym wtedy, tego cholernego dnia do ciebie wyszła nie trafiłbyś do szpitala. Przepraszam, na prawdę cię przepraszam Harry.
-Vick - szepnął, spojrzałam na niego zapłakana. Złapał mnie za rękę. Spojrzałam w te jego piękne zielone oczy, w których teraz widziałam iskierki szczęścia. Uśmiechnął się do mnie promiennie, tak dawno nie widziałam jego uśmiechu. Patrząc na niego, na mojej twarzy również zagościł uśmiech.
-Kocham cie Harry - szepnęłam cały czas się uśmiechając.
-Niestety ale musi pani wyjść. Pacjent musi odpoczywać. - powiedział lekarz wchodząc do sali.
-Dobrze. Przyjdę jutro, do zobaczenia Harry. - pocałowałam go w policzek i wyszłam. Na korytarzu zobaczyłam całą resztę.
-I co? - spytał Liam
-Co co?
-No, pogodziliście się? - zapytał
-Chyba tak. - odpowiedziałam z uśmiechem
-Głupie pytanie. Skoro wyszła z sali cała w skowronkach, to wiadomo, że wszystko jest dobrze. - powiedział Louis
-Dobra, wracamy do domu. Przyjedziemy tu jutro - zarządziła Danielle i wszyscy poszliśmy do samochodów.
Epilog
'Stałam przed dziewczynami, które wprowadzały ostatnie poprawki w moim wyglądzie.
-Denerwuję się. - powiedziałam drżącym głosem.
-Nie masz czym. Wszystko będzie dobrze.
-Wyglądasz przepięknie - powiedziała po chwili Danielle
Odwróciłam się w stronę wielkiego lustra, stojącego za mną. Biała suknia, welon... To mój wielki dzień. (...)
Idę, prowadzona przez mojego ojca. Cała się trzęsę ze zdenerwowania. Patrzę w stronę ołtarza. Stoi tam On, szczerze się do mnie uśmiechając. Jedno spojrzenie tych hipnotyzujących, zielonych oczu, jeden zniewalający uśmiech skierowany w moją stronę i wszystko ze mnie ulatuje. Nic dookoła się nie liczy. Jesteśmy tylko my.'
Pamiętam to wszystko dokładnie. Każdy gest, każde słowo. To był jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu.
'-Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. (...)
-Ogłaszam was mężem i żoną' te słowa głęboko zapadły mi w pamięci.
Od tego pamiętnego dnia minęło już kilka miesięcy. Jestem w 8 miesiącu ciąży i już niedługo przyjdzie na świat nasze dziecko. Czy to będzie chłopczyk, czy dziewczynka nie wiem. Postanowiliśmy z Harrym, że będzie to dla nas niespodzianka. Jak na razie mogę powiedzieć tylko, że jestem szczęśliwa, cholernie szczęśliwa.
A co z resztą?
One Direction nadal koncertuje, ostatnio wydali nawet nową płytę. Ja na razie niestety nie wracam do pracy, ale może kiedyś. Kto wie?
Liam z Danielle pobrali się krótko po nas. I również spodziewają się dziecka.
Louis i Ashley nadal są ze sobą, mimo częstych kłótni w ostatnim czasie. Wszystko sobie wytłumaczyli i wygląda na to, że chcą się pobrać, ale dopiero w przyszłym roku, ponieważ oboje stwierdzili, że im się nie spieszy.
U Nialla i Nathalie również wszystko w porządku. Kochają się i świata poza sobą nie widzą.
A Zayn? Wyjechał... Nie, nie na zawsze. Aktualnie jest na Barbadosie z Perrie - jak mówi, wybranką jego serca.
The End
----------------------------------------------
Tym razem już definitywnie kończę bloga. :D
Mówiłam, że w tym miesiącu nic nie dodam, ale zmieniłam zdanie :)
Dziękuję tym wszystkim którzy czytali, komentowali.
No i za te ponad 20000 wejść :))
Cieszę się, że komuś spodobało się moje opowiadanie.
I tak przy okazji dziękuję za nominację do The Versatile Blogger Award, którą dostałam od Ally ♥
Nie będę nominować blogów, ponieważ już i tak większość była nominowana.
A fakty o mnie znajdziecie na moim drugim blogu.
Jeszcze raz wszystkim dziękuję i zapraszam was na mojego drugiego bloga: