czwartek, 20 grudnia 2012
Rozdział 38
Codziennie rano przychodziła do niego, do szpitala. Siedziała tam godzinami. Mówiła do niego, choć wiedziała, że jej nie słyszy. Była przy nim każdego dnia. Cały czas miała nadzieję. Nadzieję na to, że się wybudzi. 'Nie możesz umrzeć Harry. Nie możesz! Musisz żyć, dla mnie, dla chłopaków, dla fanów... a przede wszystkim dla tego maluszka, który jest we mnie. Dla twojego dziecka. Nie możesz nas teraz zostawić, potrzebuję cię. Tęsknimy za tobą wszyscy.' - powtarzała codziennie.
Od tego nieszczęsnego wydarzenia wszyscy chodzili smutni. W domu One Direction panowała przygnębiająca atmosfera. Nikt nie miał ochoty się śmiać, żartować. Wszyscy budzili się i zasypiali z nadzieją, że ich przyjaciel w końcu się wybudzi. Wierzyli, że się uda. Tak samo było z fanami. Byli wierni zespołowi, nie opuścili ich w tych trudnych chwilach. Codziennie przychodzili pod szpital, wierzyli że któregoś dnia usłyszą tą radosną informację. Wierzyli, że ktoś powie im, że Harry się wybudził, że żyję i ma się dobrze. I tak było w kółko, przez miesiąc.
Był 20 maj. Jak co rano Vick przyjechała do szpitala. Zobaczyła, że w sali Harrego jest lekarz i kilka pielęgniarek. Doktor zaprosił ją do swojego gabinetu. Przestraszyła się, nie wiedziała co się stało.
-Mam przykrą wiadomość. Niestety musimy odłączyć pacjenta od aparatury. Nie możemy trzymać go przy życiu w nieskończoność. On i tak już się nie wybudzi, przykro mi.
-Nie możecie! Nie pozwolę! On się wybudzi... proszę, proszę go nie odłączać! - krzyczała Vick
-Niestety, ale podjęliśmy już decyzję.
Vick z płaczem wybiegła z gabinetu. 'To nie może być prawda. On nie może umrzeć. Musi żyć.' mówiła do siebie w myślach. Nie mogła w to uwierzyć. Właśnie dowiedziała się, że straci najważniejszą osobę w jej życiu. Straci osobę którą kocha i ojca jej dziecka.
----------------------------------------------------
Szczerze, to napisała go przed chwilą :)
Wiem, że krótki.
Jeśli są jakieś błędy to przepraszam, ale nie mam siły sprawdzać.
Przyznam, że mam napisany epilog.
Ale nie jestem pewna, czy go dodam.
Jakoś tak nie umiem zakończyć tego bloga.
Także musicie żyć w niepewności.
Tego, jak się to opowiadanie skończy i czy w ogóle się skończy dowiecie się 31.12.2012r
A tak przy okazji życzę wam wszystkim WESOŁYCH ŚWIĄT, MNÓSTWA PREZENTÓW, RADOŚCI, MIŁOŚCI I CZEGO TAM JESZCZE CHCECIE :)
No i dziękuje, że czytacie i komentujecie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Proszę niech Harry nie umiera :( ...
OdpowiedzUsuńhttp://romanticoopo.blogspot.com/ <<- zajrzysz? przeczytasz? dopiero zaczyna ;)
OdpowiedzUsuńCześć, przepraszam za spam, ale chciałabym zaprosić cię na nowo powstałego bloga http://love-treachery-disease.blogspot.com/. Mam nadzieje, że zajrzysz, skomentujesz, a nawet zaobserwujesz. Miłego czytania :)Liv
OdpowiedzUsuńJak mogłaś go zabić?! Jezuu, siedzę, ryczę i się pozbierać nie mogę. :'(
OdpowiedzUsuń