piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 26


Dobrze, że te plotki się jeszcze aż tak nie rozniosły. Hejterzy jeszcze nie zaczęli działać, no może nieliczni. Ale oni to najmniejszy problem. Gorzej jak już na prawdę zaczną działać. Wiem coś o tym. Miałam już kiedyś sytuację, z której powstała mała, niewinna plotka. Hejterzy się uwzięli, paparazzi śledzili każdy mój ruch. Miałam wszystkiego dosyć. Co chwilę wymyślano nowe niestworzone historie na mój temat. Niektórzy fani mnie opuścili. Producenci nie chcieli ze mną pracować, bo pogorszyliby swoją opinię. Moja kariera na jakiś czas się skończyła. Potem gdy wszystko ucichło z pomocą znanych ludzi, przyjaznych mediów i rodziny oraz przyjaciół. Wszystko odkręciliśmy. Dopiero wtedy mogłam powrócić do tego co kocham, do śpiewania.

Teraz, po tamtym wydarzeniu mam dużo ludzi po swojej stronie. Wiem, że gdy wydarzy się coś podobnego mogę się do nich zwrócić. Oni mi pomogą. Tak też musiałam zrobić w tej chwili. Dopóki plotka nie rozniosła się za bardzo. Jeszcze miałam szansę wszystko zatrzymać. Weszłam na tt. Hejterzy zaczynają akcje. W trendach pojawiało się hasło "VickYouAreBitch". Fani na szczęście są po mojej stronie. Wybijali hasło hejterów, więc na zmianę z tamtym pojawiało się "WeLoveYouVick". Podziękowałam fanom oraz napisałam, że to wszystko to plotki, które wypuszcza dziewczyna która mnie nienawidzi. Nie pisałam kto...i tak się domyślą.

Zadzwoniłam do kilku znajomych z gazet. Powiedzieli, że mi pomogą. W każdej gazecie jutro miały znaleźć się artykuły broniące mnie. To powinno zatrzymać hejterów. Widziałam, że w internecie toczą się walki miedzi moimi fanami, a Directionerkami, Belieberkami i całą resztą. Jednak dzięki wpisom Liama, Zayna, Nialla i Louisa Directionerki stanęły po mojej strone. Po jakimś czasie Justin razem z Bielieberkami też byli ze mną. Inne gwiazdy wspierały mnie, pisały twitty, dzięki czemu ich fani postępowali tak jak oni. Więc liczba hejterów zdecydowanie się zmniejszyła. Zdziwiłam się, bo nawet Jessie mnie bronił.

W końcu w internecie pojawiły się informacje o autorce plotek. Caroline ma przechlapane. Hejterzy uderzyli na nią. Po krótkim czasie w trendach pojawiły się hasła "WeHateCaroline", "CarolineYouAreBitch"
Ja Retwettowałam większość takich twettów. W końcu chciałam jej pokazać, że ze mną się nie zadziera.

Widziałam twetty Harrego, bronił jej. Co chwilę pisał "Zostawcie ją w spokoju", "Caroline nic nie zrobiła", "Odczepcie się od niej" itp. Pisał również do mnie "Co ona ci zrobiła?", "Czemu tak się jej uczepiłaś?", "Nie wiedziałem, że jesteś taka."

Chyba chciał wzbudzić we mnie poczucie winy. Ale ja się nie dam. To jej wina, że ze mną zadarła. Trzeba było nie puszczać głupich plotek.

Co chwilę ktoś do mnie pisał, dzwonił. Nawet hejterzy przestali po mnie jeździć i bronili mnie. Uwzięli się na Caroline, ale ja ją ostrzegłam.

Poszłam spać spokojna. Wiedziałam, że w porę zdążyłam wszystko opanować. Zdążyłam zatrzymać hejterów. Oraz skierować ich na Caroline. Zdążyłam dać sprostowanie wszystkiego do gazet. Sama się sobie dziwiłam, że udało mi się to wszystko w tak krótkim czasie. Oczywiście bez pomocy znajomych, fanów, oraz...dziwnie mi to mówić, ale hejterów nie dała bym sobie rady.

Jak jedna mała plotka, może rozpętać wojnę.

Wiedziałam, że Harry będzie na mnie zły. Ale jakoś mnie to nie obchodziło. To nie moja wina, że jego dziewczyna jest taka głupia. Przecież to ona to wszytko zaczęła. Gdyby nie ona, wszytko byłoby inaczej. Teraz podejrzewam, że została znienawidzona przez masę ludzi. Moi fani nienawidzą jej ponieważ nienawidzi mnie, ja jej też, no i z powodu tej plotki. Directioners nienawidzą jej bo spotyka się z Harrym i po części też dlatego, że wolą mnie od niej. Beliebers, dlatego że Justin jest moim dobrym znajomym i jest po mojej stronie. Lovatics, fani Chrisa Browna, Rihanny, Katy Perry, Seleny Gomez i innych znanych osobistości z tego samego powodu. Cieszyłam się, że tylu ludzi stanęło po mojej stronie i mnie broniło i wspierało.

---------------------------------------
Okey...następny już napisany :D
Nie wiem co mnie podkusiło, na tą "wojnę" haha
"Jak jedna mała plotka, może rozpętać wojnę" :]
Ze mną jest chyba coś nie tak...
No ale muszę odciągnąć, was i siebie od tej sielanki w opowiadaniu choć na chwilę
Prawdziwej wojny wzbudzać nie chciałam, więc jest "wojna internetowa"

Ostatnio jakoś mam wenę ;D
Następny rozdział już napisany...
xoxo

1 komentarz:

  1. Świetne, świetne , świetne :) nie moge sie doczekać kolejnego rozdziału :D kocham to ♥

    OdpowiedzUsuń