sobota, 4 lutego 2012

Rozdział 12


W tym czasie u chłopaków.
-Słuchajcie, Viki jest w szpitalu, przepraszam ale muszę tam jechać - powiadomił Harry przyjaciół
-A co z koncertem, już się zaczyna, mamy wychodzić na scenę - powiedział Niall
-Dajcie mi mikrofon - Harry wziął mikrofon i wybiegł na scenę
-Co on robi - krzyknął menager chłopaków, lecz oni nie odpowiedzieli
-Cześć, słuchajcie bardzo was przepraszam, ale nie mogę wystąpić na dzisiejszym koncercie, moja dziewczyna jest w szpitalu, mam nadzieję, że rozumiecie że muszę do niej jechać natychmiast, jeszcze raz przepraszam, mam nadzieję że mi wybaczycie. Koncert się odbędzie, ale niestety beze mnie. Przepraszam - powiedział do fanów Harry i zbiegł ze sceny.
-Helikopter już na ciebie czeka Harry, wiemy że musisz tam być jak najszybciej. Jak będziesz coś wiedział zadzwoń - powiedział Liam. Harry szybko wyszedł, pojechał taksówką do miejsca, gdzie wylądował helikopter. Szybko był w szpitalu. Wbiegł do niego, nie zwracając uwagi na nikogo.

-Powiedzcie mi co z nią? Co się stało? - zapytał Harry Natalie
-Stan jest ciężki, narazie nie możecie tam wejść - powiedział lekarz widząc Harrego
-A co się stało? - zapytał Harry
-Została wepchnięta pod samochód - powiedział lekarz i odszedł. Harry usiadł na krzesło, schował twarz w dłonie i łzy zaczęły napływać mu do oczu.
Chłopcy skrócili swój koncert i jak narazie odwołali następny, wiedzieli że muszą być teraz z przyjaciółmi, polecieli do szpitala. W drodze Liam zadzwonił do Danielle, a ta stwierdziła że przyleci jak najszybciej. Chłopcy po krótkim czasie byli już w szpitalu. Lou widząc zapłakaną Ashley szybko podszedł i ją przytulił, to samo zrobił Niall z Natalie. Zayn podszedł do Harrego.
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz - powiedział i poklepał przyjaciela po ramieniu. Liam poszedł dowiedzieć się co się dokładnie stało Victorii. Jako jedyny starał się opanować emocje, płacz.
-Państwa przyjaciółka, ma złamaną lewą rękę, oraz lewą nogę, skręconą prawą kostkę, nie wiadomo co będzie z prawą ręką, czy będzie miała czucie. Więcej dowiemy się, gdy się obudzi co powinno stać za jakieś pół godziny. Wtedy będzie można do niej wejść. Narazie tylko tyle wiemy - powiedział lekarz Liamowi, a on powtórzył to reszcie.

Minęło pół godziny, w tym czasie w szpitalu zjawiła się Danielle. Viki nadal się nie obudziła, ale lekarz pozwolił wejść jednej osobie, więc wszedł Harry. Usiadł na krześle obok łóżka Vik.
-Viki...proszę nie opuszczaj nas...nie opuszczaj mnie, kocham cię - płakał Hazza, siedział tak chwilę, gdy nagle poczuł jak dziewczyna dotknęła jego ręki. Spojrzał na nią a ona się delikatnie uśmiechnęła, na jego twarzy też od razu pojawił się uśmiech.
-Nie opuszczę cię...nigdy - powiedziała z trudem Vik
-Tak się bałem o ciebie, wszyscy się baliśmy. Wszyscy tu są chłopaki, Danielle, Natie i Ashley czekaliśmy, aż się obudzisz - powiedział Harry, a łza spłynęła po jego policzku. Tym razem była to łza szczęścia.
-Nie płacz - powiedziała cicho Vik - A co z waszym koncertem?
-Ja od razu przyjechałem do ciebie, a chłopcy skrócili koncert - powiedział Harry
-Viki, wiesz jakiego stracha nam narobiłaś - powiedział Liam podchodząc do przyjaciółki, lekarz pozwolił wejść już wszystkim. Stanęli naokoło jej łóżka, każdy ją przytulił.
-Liam co się w ogóle stało? - spytała Vik
-Ktoś wepchnął cię pod samochód - odpowiedział Liam
-Aha - wydusiła z siebie Vik, wtedy do sali wszedł lekarz.
-Proszę oszczędzać głos, jesteś jeszcze naprawdę osłabiona, przewieziemy cię teraz do szpitala w Londynie, tam będziesz miała świetną opiekę i będziesz bliżej domu, co powinno wpłynąć na twoje dobre samopoczucie - powiedział doktor. Jeszcze tego samego dnia Vik znalazła się w Londynie, przyjechali tam również jej przyjaciele. Wszyscy byli w o wiele lepszych humorach niż przedtem. Viki dostała nową salę i innego lekarza, który od razu zrobił jej dokładne badania. Wszyscy wyszli z sali, po badaniach wrócili z powrotem. Lekarz zaczął mówić.

-Lew noga i ręka jest złamana, skręcona prawa kostka, stłuczone prawe ramię, ale to nic poważnego, miałaś wielkie szczęście, nie masz ani wstrząsu mózgu, ani amnezji co jest dziwne po takim wypadku, ale możemy się z tego tylko cieszyć. Na początku nie wiedzieliśmy czy w ogóle przeżyjesz, ponieważ twój stan był naprawdę ciężki, ale już jest lepiej, jest stabilny, ale jeszcze nie najlepszy. Powinnaś zostać wypisana za jakieś pięc dni. - powiedział lekarz, na twarzach przyjaciół zagościł uśmiech - a i jeszcze jedno, niestety nie wiadomo czy będziesz mogła dalej śpiewać, ponieważ twoje struny głosowe zostały uszkodzone, jest możliwość że się polepszy i miejmy taką nadzieję, staraj się nie mówić dużo, ale coś mówić musisz byśmy zobaczyli, czy jest poprawa, jeśli za dwa, trzy dni będzie widać poprawę to znaczy, że wszystko będzie dobrze, jeśli nie to niestety jest możliwość zakończenia twojej kariery ze śpiewaniem - dodał lekarz, po czym wyszedł (ale się facet rozgadał haha)

Vik spojrzała na Harrego i do oczu zaczęły napływać jej łzy. Hazza delikatnie przytulił dziewczynę, po czym usiadł obok niej i złapał ją za rękę.
-Wszystko będzie dobrze, nie martw się - próbował ją pocieszać
-A jeśli... nie będzie... Jeśli...będę musiała...skończyć ze...śpiewem... Co wtedy... Co będzie z fanami....Co z moją...karierą....co z tym...co kocham - płakała Vik i starała się wydusić z siebie jakieś słowa, choć było to dla niej bardzo trudne.
-Vik wszystko będzie dobrze, zobaczysz, że będziesz śpiewać tak jak zawsze. A jeśli nie? Jeśli nie to przecież możesz grać na gitarze, perkusji, weźmiemy cię do zespołu - śmiał się Liam - pomożesz nam zrobić teką karierę jaką ty zrobiłaś. Zaszłaś daleko i pójdziesz jeszcze dalej. Twoi fani cię kochają, jesteś młodą, zdolną piosenkarką i zawsze nią będziesz. Nie myśl sobie, że pozwolę ci skończyć karierę, ty kiedyś pomagałaś mi, teraz ja pomogę tobie. Zobaczysz, że nie skończysz ze śpiewem, nie ma takiej opcji - powiedział Liam
-Dziękuje Liam, ty zawsze umiesz pocieszyć - powiedziała Vik, a Liam ją przytulił. Siedzieli wszyscy razem w szpitalu do północy, rozmawiali, śmiali się, ale potem postanowili że pójdą do domu. Harry za wszelką cenę chciał zostać przy Vik, ale ona go przekonała, że ma pójść się przespać i przyjść rano. Ona z resztą też musi odpocząć, za dużo wrażeń jak na jeden dzień.

--------------------------------------------------------
Tak jak mówiłam wstawiam dziś ;D
Następny będzie jak go napisze haha
Mam go w głowie, ale nie wiem jak to wszystko napisać.
Mam naprawdę mnóstwo pomysłów, dlatego nie kończę jeszcze opowiadania :))
Komentujcie... :]]
xoxo

4 komentarze:

  1. Super mam nadzieje, że Victoria z tego wyjdzie. Powodzenia w dalszej pracy. Życzę dużo weny. xd

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo fajne!
    zapraszem tez do mnie XD

    OdpowiedzUsuń
  3. będę czytać dalej, będe, One direction jest spoko ;p a ja zapraszam na swojego bloga z opowidaniem: http://fusceamore.blogspot.com/

    + dodaję do obserwowanych :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Już się nie mogę doczekać aż swoje pomysły wcielisz w życie..;)
    Odcinek oceniam naprawdę pozytywnie, jest świetny..;)

    Zapraszam do sb w wolnej chwili.. xd

    OdpowiedzUsuń